środa, 1 października 2014

Rozdział 8

Przypomniał mi się chłopak, z którym się rano zderzyłam. Z kieszeni wypadł mu naszyjnik, taki sam jak mój. Wszystko jasne, wszystkie kwiaty, listy..to wszystko było jego dziełem. Dupek.
Co on sobie wyobrażał? Że oddam mu się za kilka zwiędłych kwiatów i listów napisanych na kolanie? Chyba ma zbyt wysokie mniemanie.
Miałam tak wielką ochotę skopać mu dupę.. Myślę że gdybym spotkała się z nim twarzą w twarz nie miałabym z tym żadnego problemu. Właśnie, gdybym. Wciąż nie wiedziałam nic o mężczyźnie..co ja gadam, gówniarzu, który nie dawał mi ostatnio spokoju. Zapamiętałam go z twarzy, ale to nie wystarczy, muszę wiedzieć coś więcej, imię, nazwisko.. No ale który prześladowca podpisywałby się na pieprzonym liściku?!
Może prześladowca jest zbyt ostrym słowem, ale jakiego innego określenia mogę użyć na człowieka, przez którego nie czuję się komfortowo we własnym domu? Widziałam milion takich filmów, wszystkie kończyły się gorącym romansem, jednak jest jedno ale: to nie jest film, to jest prawdziwe życie, w prawdziwym życiu dziewczyny nie randkują ze swoimi prześladowcami ani nie przeżywają z nimi pierwszego razu, nie chodzą za rękę ani się nie kochają. W prawdziwym życiu, dziewczyny umierają ze strachu że ktoś nawet w ich własnym domu może je napaść, zabić lub co gorsza zgwałcić. Nienawidzę tych filmów.
-Niezła błyskotka - wtrąciła Winter.
-Podoba ci się?
-Tak, ale..
-Jest twój.
Odłożyłam naszyjnik na stolik i wyszłam z pomieszczenia. Zaczęłam biec w stronę domu, gdy moja torebka zahaczyła o ogrodzenie, a ja wylądowałam na ziemi. Usłyszałam cichy śmiech, podniosłam wzrok, ujrzałam wysoką sylwetkę mężczyzny.
-Co za sierota - facet wciąż się śmiał, podał mi dłoń abym wstała.
-Dzięki, poradzę sobie sama. - mruknęłam podnosząc się z podłogi.
-Jak wolisz, Lucy.
W tamtym momencie coś mnie tknęło. Poznałam ten głos.. To był ten sam mężczyzna, który zaczepił mnie poprzednio.
-Nie, to znowu ty..
-Widzę, że pamiętasz, skarbie. - mówiąc to przyłożył dłoń do mojego policzka, szybko się odsunęłam.
-Nie dotykaj mnie
-Bo?
-Zadzwonię na policję - wyciągnęłam z kieszeni telefon i odsunęłam się w tył.
-Jesteś urocza, myślisz że przestraszę się psów? To takie rozkoszne - zaczął się śmiać.
-O co ci chodzi?
-O ciebie
-Co?
Nie miałam pojęcia o czym on mówi. O mnie? Do czego mu ja?
-Do zobaczenia, skarbie - mężczyzna podszedł do mnie i pocałował w dłoń. Odwrócił się na pięcie idąc w innym kierunku.
Do zobaczenia? Mamy się znów spotkać? Co się tu dzieje?!
Łzy mimowolnie zaczęły spływać po moich policzkach.
-Kim jesteś? - krzyknęłam do niego wciąż szlochając.
Chłopak zatrzymał się i obrócił w moją stronę.
-Twoim najpiękniejszym snem, ale możesz mówić mi Michael..
______________________________________________________
Heloł!
Biję rekordy jeśli chodzi o długość rozdziałów, wiem. Wybaczcie mi to,nie potrafię pisać długich rozdziałów,ale będę się starać,bo widzę że są ludzie którzy to czytają,wow XD
W zasadzie to nie mam nic do przekazania,piszę notatkę pod rozdziałem z przyzwyczajenia..może po prostu podziękuję za komentarze,tak,dziękuję :)
To ten,jeśli ktoś chce być informowany podajcie swoje nazwy z twittera w zakładce INFORMOWANI
To jeszcze prośba,jeśli zmieniacie nazwy a chcecie być informowani,proszę,podawajcie mi tam swoje zmienione usery,bo ostatnio wysyłałam tweety do..no w zasadzie do nikogo,bo osób o takich nazwach już nie ma.
To tyyyyyle,do następnego,love you all x