środa, 1 października 2014

Rozdział 8

Przypomniał mi się chłopak, z którym się rano zderzyłam. Z kieszeni wypadł mu naszyjnik, taki sam jak mój. Wszystko jasne, wszystkie kwiaty, listy..to wszystko było jego dziełem. Dupek.
Co on sobie wyobrażał? Że oddam mu się za kilka zwiędłych kwiatów i listów napisanych na kolanie? Chyba ma zbyt wysokie mniemanie.
Miałam tak wielką ochotę skopać mu dupę.. Myślę że gdybym spotkała się z nim twarzą w twarz nie miałabym z tym żadnego problemu. Właśnie, gdybym. Wciąż nie wiedziałam nic o mężczyźnie..co ja gadam, gówniarzu, który nie dawał mi ostatnio spokoju. Zapamiętałam go z twarzy, ale to nie wystarczy, muszę wiedzieć coś więcej, imię, nazwisko.. No ale który prześladowca podpisywałby się na pieprzonym liściku?!
Może prześladowca jest zbyt ostrym słowem, ale jakiego innego określenia mogę użyć na człowieka, przez którego nie czuję się komfortowo we własnym domu? Widziałam milion takich filmów, wszystkie kończyły się gorącym romansem, jednak jest jedno ale: to nie jest film, to jest prawdziwe życie, w prawdziwym życiu dziewczyny nie randkują ze swoimi prześladowcami ani nie przeżywają z nimi pierwszego razu, nie chodzą za rękę ani się nie kochają. W prawdziwym życiu, dziewczyny umierają ze strachu że ktoś nawet w ich własnym domu może je napaść, zabić lub co gorsza zgwałcić. Nienawidzę tych filmów.
-Niezła błyskotka - wtrąciła Winter.
-Podoba ci się?
-Tak, ale..
-Jest twój.
Odłożyłam naszyjnik na stolik i wyszłam z pomieszczenia. Zaczęłam biec w stronę domu, gdy moja torebka zahaczyła o ogrodzenie, a ja wylądowałam na ziemi. Usłyszałam cichy śmiech, podniosłam wzrok, ujrzałam wysoką sylwetkę mężczyzny.
-Co za sierota - facet wciąż się śmiał, podał mi dłoń abym wstała.
-Dzięki, poradzę sobie sama. - mruknęłam podnosząc się z podłogi.
-Jak wolisz, Lucy.
W tamtym momencie coś mnie tknęło. Poznałam ten głos.. To był ten sam mężczyzna, który zaczepił mnie poprzednio.
-Nie, to znowu ty..
-Widzę, że pamiętasz, skarbie. - mówiąc to przyłożył dłoń do mojego policzka, szybko się odsunęłam.
-Nie dotykaj mnie
-Bo?
-Zadzwonię na policję - wyciągnęłam z kieszeni telefon i odsunęłam się w tył.
-Jesteś urocza, myślisz że przestraszę się psów? To takie rozkoszne - zaczął się śmiać.
-O co ci chodzi?
-O ciebie
-Co?
Nie miałam pojęcia o czym on mówi. O mnie? Do czego mu ja?
-Do zobaczenia, skarbie - mężczyzna podszedł do mnie i pocałował w dłoń. Odwrócił się na pięcie idąc w innym kierunku.
Do zobaczenia? Mamy się znów spotkać? Co się tu dzieje?!
Łzy mimowolnie zaczęły spływać po moich policzkach.
-Kim jesteś? - krzyknęłam do niego wciąż szlochając.
Chłopak zatrzymał się i obrócił w moją stronę.
-Twoim najpiękniejszym snem, ale możesz mówić mi Michael..
______________________________________________________
Heloł!
Biję rekordy jeśli chodzi o długość rozdziałów, wiem. Wybaczcie mi to,nie potrafię pisać długich rozdziałów,ale będę się starać,bo widzę że są ludzie którzy to czytają,wow XD
W zasadzie to nie mam nic do przekazania,piszę notatkę pod rozdziałem z przyzwyczajenia..może po prostu podziękuję za komentarze,tak,dziękuję :)
To ten,jeśli ktoś chce być informowany podajcie swoje nazwy z twittera w zakładce INFORMOWANI
To jeszcze prośba,jeśli zmieniacie nazwy a chcecie być informowani,proszę,podawajcie mi tam swoje zmienione usery,bo ostatnio wysyłałam tweety do..no w zasadzie do nikogo,bo osób o takich nazwach już nie ma.
To tyyyyyle,do następnego,love you all x

niedziela, 21 września 2014

Rozdział 7

M. Kim on jest? Czemu zostawia mi te listy? Skąd wiedział gdzie mieszkam..śledził mnie? Może jestem po protu przewrażliwiona. To zwykły żart. Jacyś gówniarze robią sobie idiotyczne żarty. Tak bardzo chciałam w to wierzyć.
Włożyłam oba listy do szuflady szafki przy moim łóżku a kwiat wstawiłam do wazonu.
Nie mogłam dłużej nad tym myśleć, musiałam przygotować się do pracy. Calum kazał mi dzisiaj zostać dłużej, mam nadzieję że Winter nadal tam będzie, z nią jako jedyną się dogaduję, pozostałe dziewczyny wydają się być jak Skyler. Poza tym, nie jestem tam żeby zawierać pieprzone przyjaźnie.
Gdy skończyłam się ubierać, szybko przeczesałam włosy i wyszłam z mieszkania. Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam swoją aktualnie ulubioną piosenkę "Ocean Avenue" zespołu Yellowcard. Szłam w rytm muzyki wpatrując się w ziemię. Przez nieuwagę wpadłam na jakiegoś chłopaka.
-Może byś tak uważała jak chodzisz, księżniczko? - powiedział z pretensją w głosie.
Spojrzałam na chłopaka podnoszącego się z ziemi.
-Przepraszam, zagapiłam się..- mruknęłam.
Chłopak był sporo wyższy ode mnie, mógł bez problemu spoglądać na mnie z góry. Nie zdążyłam się mu przyjrzeć, blondyn wyminął mnie idąc w swoją stronę, w miejscu gdzie przed chwilą leżał został srebrny naszyjnik. Podniosłam go i podbiegłam do chłopaka stukając go w ramię. Odwrócił się wyraźnie niezadowolony.
-To chyba twoje - podałam mu naszyjnik.
-Ta, dzięki - szybko zabrał z mojej ręki naszyjnik, zwrócił się w swoją stronę.
Z powrotem założyłam słuchawki kierując się do pracy.

-Spóźniłaś się - powiedział od progu Calum.
-Przepraszam, po drodze..
-Nie interesuje mnie to kotku - przerwał mi - Mam gdzieś że twój pies zdechł, twoja babcia jest chora, złamałaś nogę, mamy umowę więc twoim obowiązkiem jest być na czas, rozumiesz?
Zastanawiałam się czy mówi to poważnie, sądząc po wyrazie jego twarzy, mogłam stwierdzić że tak.
-Rozumiem
-Więc teraz grzecznie się przebierz, zaraz wychodzisz. - powiedział i odszedł do Skyler.
Wyjęłam z torby kostium i poszłam się przebrać. Gdy wróciłam do pomieszczenia podeszła do mnie Winter.
-Już myślałam że zrezygnowałaś - uśmiechnęła się.
-Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała - westchnęłam.
-Czemu tego nie zrobisz?
-Nie zrozumiesz tego..
-Tak sądzisz? Ty też masz mnie za tępą laseczkę dla której przyjemnością jest machanie dupą przed facetami, którzy mogliby być moimi ojcami?
-A jak jest?
-Pracuję tu od dwóch lat żeby utrzymać siebie, trójkę braci i ojca pijaka, nie pamiętam kiedy ostatnio wrócił do domu trzeźwy - dostrzegłam łzy spływające po jej zaróżowionych policzkach - widzisz tą bliznę? - wskazała na miejsce pod żebrami - on mi to zrobił.
-Przepraszam, ja..ja nie miałam pojęcia..-szepnęłam i mocno przytuliłam dziewczynę.
Skąd mogłam wiedzieć co przeżyła? Winter wydawała się być radosną dziewczyną, zero kłopotów, z życia ma to co najlepsze. Myliłam się, znowu.
-Pora na ciebie, ja pójdę poprawić makijaż -lekko się uśmiechnęła.
Posłuchałam dziewczyny i weszłam na salę.
Gdy wróciłam, od razu poszłam się przebrać. W tamtym stroju czułam się po prostu tanio.
Podeszłam do swojej toaletki aby zabrać torbę. Zawiesiłam ją na ramieniu i ostatni raz przejrzałam się w lustrze, na jego krawędzi wisiał srebrny wisiorek z liścikiem. Zdjęłam go z lustra.
"Wyglądasz nieziemsko w tym stroju, ale wolałbym abyś zostawiła go dla mnie xx M"
Przyjrzałam się naszyjnikowi, wtem mnie olśniło. Wiem kim on jest.

_________________________________________________________________

Haai!
Rozdział jest troszeeeeeczkę późno,no ale cóż ja poradzę,grunt że jest,prawda?
Mam nadzieję że wam podoba się bardziej niż mi.
Btw,są kolejne role-playery! (bdshjvdbwajfwejvb) A mianowicie Michael i Tristan :)
Na razie wolna jest Valerie,z czasem może i inni.
Co do następnego rozdziału,nie potrafię określić kiedy on będzie. Sami zauważyliście że jest ze mną różnie,raz dodaję po miesiącu,innym razem po kilku dniach,więc pozostaje wam nic jak tylko czekać.
A jeśli chcecie być informowani naturalnei wpisać się do zakładki "informowani" :)
Dziękuję wam za każdy komentarz,każde wyświetlenie,każde miłe słowo,po prostu za to że jesteście,że chce wam się czytać moje wypociny hahah ;)
Tak więc do następnego, i love you all! x

piątek, 5 września 2014

Rozdział 6

Szłam wolnym, ale pewnym krokiem. Przynajmniej tak mi się zdawało..Gdy weszłam na podest poczułam na sobie wzrok mężczyzn znajdujących się w budynku. W jednym momencie straciłam całą pewność siebie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, mój wzrok zatrzymał się na mężczyźnie siedzącym w rogu pomieszczenia, o ile się nie mylę, miał fioletowe włosy, był ubrany na czarno, gdy wróciłam do jego twarzy widziałam jak delikatnie się do mnie uśmiecha, spojrzałam na blondyna siedzącego koło niego, właśnie mówił o czymś do swojego kumpla, jednak ten nie przejęty wciąż patrzył w moją stronę.
"Pora spróbować.." - pomyślałam i zaczęłam swoje małe "show".
Przez cały czas okropnie się stresowałam, to musiało być widoczne, ciekawe jak żałośnie tam wyglądałam..
Zeszłam z podestu i wróciłam do garderoby.
-Nie było tak źle jak na pierwszy raz. - powiedziała Winter gdy tylko weszłam.
-To niezbyt pocieszające. - mruknęłam.
-Każda z nas tutaj zaczynała tak samo albo i gorzej, tylko żadna się do tego nie przyzna. - zaśmiała się.
-Nie robicie tu żadnych um prób?
-Chcesz robić próby? Lucy, to na prawdę nie jest takie trudne. - po raz kolejny usłyszałam jej irytujący śmiech.
Usiadłam na swoim krześle i wyjęłam telefon, wiem że to moja praca, ale dzisiaj na prawdę nie mogłam tam zostać dłużej. Napisałam do Jade aby po mnie przyjechała.
-Lucy, ktoś zostawił to dla ciebie. - powiedziała jedna z dziewczyn i podała mi czerwoną różę z liścikiem.
Wzięłam od niej kwiat, zastanawiając się od kogo jest? Może źle przeczytała imię?
-Ktoś tu ma wielbiciela - Winter spojrzała na mnie - Od kogo?
-Nie wiem - wzięłam do ręki liścik.
"Niezły występ piękna, może zatańczysz coś specjalnie dla mnie? xx - M"
Świetnie, więc moim jak to Winter powiedziała, "wielbicielem" jest jakiś stary napaleniec, kiepski w pisaniu liścików.
Przebrałam się w swoje ubrania,gdy już miałam wyjść,w drzwiach stanął jakiś mężczyzna.
-Dokąd się wybierasz? 
Zmierzyłam mężczyznę wzrokiem, miał ciemną karnację, był o głowę wyższy ode mnie. Czarna, skórzana kurtka opinała się na jego ramionach. 
-To nie twój interes - próbowałam wyminąć bruneta, tamten wciąż blokował mi drogę.
-Obawiam się, że mój. Lucy, tak? Calum Hood - podał mi dłoń - twój nowy szef.
Otworzyłam szerzej oczy i uścisnęłam jego dłoń. Ten zaśmiał się pod nosem.
-Muszę dzisiaj wcześniej wyjść 
-Nie można było tak od razu? Bądź jutro przed 22. -lekko się uśmiechnął i przepuścił mnie w drzwiach.
Wyminęłam swojego szefa i wyszłam z lokalu. Spodziewałam się, że mój szef będzie raczej łysym 40-latkiem, tymczasem Calum wyglądał na góra 24 lata, był dobrze zbudowany, skłamałabym mówiąc że nie jest przystojny. Jednak był szefem grupki striptizerek, tego nie zmieni nic.
Rozejrzałam się za samochodem Jade, dziewczyna zatrąbiła kilka razy, podbiegłam i wsiadłam do środka.
-Kiedy kupisz sobie samochód? - od razu rzuciła.
-Masz mnie dość? - uniosłam brwi.
-Nie ciebie, tylko wożenia twojego tyłka. - uśmiechnęła się sztucznie na co zaśmiałam się.
-Trochę to jeszcze potrwa.
-Kiedy znajdziesz sobie pracę?
-Właśnie z niej wracam geniuszu - zaśmiałam się.
-Pracujesz..tam? - wskazała na klub, na co ja skinęłam - Trisowi się to nie spodoba.
-Nie musi wiedzieć
-Ale.. - nie dałam dokończyć dziewczynie.
-Proszę - spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem - liczę na ciebie. 
Jade zacisnęła wargi - wiesz, że będziesz musiała mu kiedyś powiedzieć?
-Kiedyś - zapięłam pas, Jade odpaliła samochód.
-Powiedz mi chociaż od kogo dostałaś różę? - uśmiechnęła się szeroko.
-Sama chciałabym to wiedzieć..
Zatrzymałyśmy się przed moim blokiem, pożegnałam się z przyjaciółką i weszłam do mieszkania.
Wstawiłam kwiat do wazonu i od razu położyłam się do łóżka.

Obudziłam się po 10, usłyszałam dzwonek do drzwi. Założyłam szlafrok i wyszłam oby otworzyć drzwi. Gdy je otworzyłam nikogo nie było, na wycieraczce leżał kolejny kwiat oraz list, podniosłam go.
"Nie mogę się doczekać wieczoru skarbie xx -M "
M. To znów on.

_____________________________________________________________

Heeeloł! 
Ze względu na to iż mam dzisiaj urodziny,pomyślałam że to ja zrobię wam niespodziankę i dodam rozdział :)
Niektórzy zaglądali już do zakładki ROLE-PLAYERZY . A więc tak,mam pierwszych role-playerów (bsdhbsucbaudbveuvrw). Mamy na razie na twitterze: piękną @LucyKiller_  , laskę od czarnego rapu @Jade_Killer_ , Lókasa @LukeKiller_ , Asztyna @AshtonKillerFF i Łinter @Winter__Killer <--- FOLOŁ PLIZ!
Zostały wolne 4 rp: Mike,Calum,Valerie i Tristan. Jeśli ktoś byłby chętny,proszę tylko o wiadomość na tłiterze (jest podany w zakładce role-playerzy),spokojnie,nie gryzę..chyba..
Rozdział jest dedykowany Moniczce-piczce, lof ju.
A co do rozdziału..HMM,CIEKAWE KTO MA FIOLETOWE WŁOSY?????
Tego,dowiemy się w następnym rozdziale..albo i nie,heheszki :)
Do następnego,

sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 5

I znowu to samo. Ta sama ja, siedząca na tym samym blacie, w tej samej kuchni tego samego mieszkania, słuchając tych samych dennych piosenek w radiu. "Czy oni znają coś poza tymi pięcioma piosenkami puszczanymi na okrągło?" - pomyślałam. Nie miałabym nic przeciwko gdyby to przynajmniej był rock, ale techno czy pop? To zdecydowanie nie moje klimaty. Taka muzyka puszczana jest w klubach, zwykle gdy w jakimś jestem od razu podążam do baru, po kilku szklankach whisky muzyka jest mi na prawdę obojętna.
Z zamyślenia wyrwał mnie gwizd czajnika, zdjęłam go z ognia zalewając kubek z herbatą. Nigdy nie piłam rano kawy, sam jej zapach powodował u mnie mdłości, nie wspominając o jej okropnym, gorzkim smaku.
Rozsiadłam się z kubkiem gorącej cieczy na kanapie. Zerknęłam na zegar stojący na komodzie - dochodziła 15. Zdecydowanie nie należałam do osób zrywających się z samego rana, łóżko było teraz moją jedyną miłością.
Odstawiłam pusty kubek do zlewu. Zmywanie również nie należało do moich ulubionych czynności, tak na prawdę robiłam to dopiero gdy zlew był już pełny lub brakowało mi naczyń.
Stanęłam przed szafą przeglądając ubrania. Najłatwiej byłoby wyjść z domu w mojej ukochanej, bawełnianej piżamce, ale czuję że to nie najlepszy pomysł. Wyjęłam z szafy jeansy i ciemnozielony sweter, szybko się przebrałam i sięgnęłam po telefon, wybrałam numer Jade.
Sky kazała mi być przed otwarciem pub'u, potrzebowałam podwózki.
Poczta głosowa.
Próbowałam zadzwonić jeszcze raz - bez skutków.
Westchnęłam i zaczęłam zakładać swoje czarne trampki. Ostatni raz przed wyjściem przejrzałam się w lustrze, zdawałam się wyglądać dobrze.
Wychodząc z mieszkania zamknęłam drzwi na klucz i wrzuciłam go do torebki. W drodze poczułam wibrację w prawej kieszeni spodni, wyciągnęłam z niej i odblokowałam telefon.
"Wejdź tylnym wejściem, pozostałe dziewczyny już tam są. Sky x"
Miałam nadzieję że wśród moich "koleżanek z branży" znajdzie się..jakby to powiedzieć? Przeciwieństwo Skyler. Tak, zdecydowanie o to mi chodziło.
Po kilkunastu minutach znajdowałam się na tyłach pub'u, nacisnęłam klamkę wchodząc do małego korytarza, przeszłam nim prosto do garderoby. Kilka dziewczyn nie specjalnie przejęło się moją obecnością tutaj, dostrzegłam jedną wolną toaletkę, usiadłam na stołku przed nią.
-Cześć, to o tobie mówiła Sky? - powiedziała jedna z dziewczyn podchodząc do mnie.
Podniosłam na nią wzrok, byłą niską blondynką o na prawdę pięknej, bladej cerze i delikatnych rysach twarzy. Pierwsze o czym pomyślałam patrząc na nią to "Co taka dziewczyna tu robi?".
-Jestem Lucy. - wstałam i podałam jej rękę.
-Winter - uśmiechnęła się do mnie szeroko. 
Wyglądała na miłą osobę, może taką o jaką w myślach błagałam?
-Mamy dla ciebie strój, nie podałaś Skyler swojego rozmiaru ale wydaje mi się że będzie pasował. - powiedziała przykładając do mnie wieszak z moim kostiumem, o ile mogę tak nazwać bieliznę z sex-shopu.
-Ale co ja mam tu robić? - zapytałam biorąc w dłoń wieszak który wcześniej trzymała Winter.
-Rozumiem że nigdy nie pracowałaś w takim miejscu, tak?
Skinęłam głową w odpowiedzi.
-Wszystkiego się nauczysz, ale czuję że gdy już przyjdzie twoja kolej dasz tam nieźle czadu. - zaśmiała się. - Zanim wypuścimy ciebie zobaczysz występy pozostałych dziewczyn.
-Po cholerę się na to zgadzałam.. -westchnęłam. 
-Dasz radę, po północy większość facetów jest już nieźle wstawiona, spodobasz im się nawet jeśli po prostu przed nimi w tym staniesz.
Po tych słowach Winter poszła do pozostałych dziewczyn, ja tymczasem przebrałam się w łazience. Nie powiem, że kostium mi się nie podobał - skłamałabym. Ale wolałam aby żaden napalony czterdziestolatek mnie w nim nie widział.. lub lepiej aby nikt mnie w tym nie widział.
Gdy wyszłam Winter popchnęła mnie na krzesło.
-Co ty robisz? 
-Maluję cię złotko - zaśmiała się.
Jej śmiech był jednocześnie słodki i irytujący.
Skończyła swoje dzieło. Przejrzałam się w lustrze, makijaż był cholernie ostry, sama nigdy nie zrobiłabym sobie czegoś takiego.
-Teraz jakoś wyglądasz - skomentowała z uśmiechem na ustach.
-Dziękuję.. gdzie jest nasz szef? 
-Dziś go nie będzie, ma jakąś sprawę do załatwienia, to nic nowego, jego praktycznie tu nie ma, naszą szefową wtedy jest Skyler.
-Więc chyba mam przerąbane.
-Staraj się jej nie podpadać, bo stracisz tą pracę, chyba tego nie chcesz, prawda?
-To będzie trudne, ostatnio zwyzywałam ją od dziwek..
Dziewczyna wybuchnęła głośnym śmiechem.
-Coś czuję że się polubimy - wciąż się śmiała.
Wszystkie odwróciłyśmy się w stronę drzwi gdy usłyszałyśmy głośny trzask drzwi.
-Zaczynamy show - powiedziała Sky wkraczając do pomieszczenia.
________________________________________________________________
Hej haj heloł!
Nie dotrzymałam obietnicy jeśli chodzi o czas oczekiwania na ten rozdział,ajm soł sori :(
Mam nadzieję że rozdział się podoba, wiem że zakończyłam go w kiepskim momencie no ale cóż, w końcu to fanfikszyn ;)
Dziękuję za wszystkie komentarze i wsparcie!
+  pod ostatnim rozdziałem przeczytałam komentarz,cytuję "chujowe,wiadomo co będzie dalej"
Otóż.. jeśli ci się nie podoba,po prostu stąd wyjdź i nie czytaj,nie trzymam tu nikogo na siłę, przyjmuję konstruktywną krytykę ale pisanie że coś jest "chujowe"? Na prawdę? Oh szit.. Do tego "wiadomo co będzie dalej", szczerze wątpię żeby ktokolwiek tutaj się spodziewał jak zakończę ff po przeczytaniu 4 rozdziałów,ale to nie ważne,po prostu jeśli wam się nie podoba-nie czytajcie. Nikogo nie zmuszam ;)
++ Powstał twitter mojego ff - https://twitter.com/KillerFFNEWS ( póki co nie używany ponieważ zgubiłam hasło ekhem...) FOLOŁ DYS! 
+++Zapraszam do zakładki BOHATEROWIE jeśli chcecie zobaczyć nowe twarze :)
Tylko to miałam wam do przekazania, spróbuję spiąć dupę i pisać rozdziały szybciej.
Love you all! xx


czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 4

Sama nie wierzę że to zrobiłam. Tego samego dnia wieczorem miałam spotkać się z nią w swoim nowym miejscu pracy. Dziewczyna była tam tylko pracownicą, więc wciąż miałam małą nadzieję że nie zostanę przyjęta. Potrzebuję pracy, ale gdy wyobrażę sobie tych wszystkich mężczyzn śliniących się na widok rozbierających się kobiet.. nie wiem czy sobie z tym poradzę.
Wielkimi krokami zbliżała się godzina o której miałam być w klubie. Założyłam proste,czarne biodrówki i białą koszulkę z ciemnymi elementami. Wyszłam z domu, kierowałam się w stronę umówionego miejsca. Było już dość ciemno, jedynie uliczne lampy oświetlały drogę białym światłem. Wiatr delikatnie kołysał moimi włosami. Z daleka widziałam cień kota przebiegającego przez ulicę, poza nim na ulicy nie dostrzegłam żywej duszy. Czułam na swoim ciele nieprzyjemny chłód, przyspieszyłam kroki mijając jedną z uliczek, nie było to miejsce w którym chciałam zostać na dłużej.
Po kilkunastu minutach znalazłam się przed wejściem, wzięłam głęboki wdech i nacisnęłam na klamkę szklanych drzwi.
Powietrze było przesiąknięte zapachem słodkich perfum i dymem papierosowym. Od razu rzuciła mi się w oczy wysoka blondynka tańcząca na podeście. Skyler.
Weszłam w głąb pomieszczenia i usiadłam przy stoliku w kącie, nikt tu nie zwrócił na mnie szczególnej uwagi, wszyscy byli zajęci oglądaniem pokazu Skyler. Owszem, nienawidziłam jej, ale muszę przyznać że była cholernie seksowna robiąc to..cokolwiek robiła.
Nie mogłam nadziwić się tym mężczyznom, zachowywali się jak zwierzęta kiedy widzieli półnagą dziewczynę.
Po jakimś czasie dziewczyna skończyła swój pokaz, widziałam jak wychodzi z pomieszczenia. Nieco mnie to zdezorientowało, zostałam na swoim miejscu. Poczułam wibrację w kieszeni spodni, wyjęłam z niej telefon. Na ekranie wyświetlił mi się Tristan, odrzuciłam połączenie,w tym momencie zdecydowanie nie był osobą z którą chciałam rozmawiać.
-Więc jednak jesteś. - usłyszałam głos Skyler która usiadła obok mnie.
-Gdzie jest wasz alfons? - spojrzałam na nią i uniosłam brew. Dziewczyna zaczęła się śmiać, nie wiem co śmiesznego w tym widziała.
-Słonko, to klub, nie burdel.
-Po twoim występie nie widzę różnicy.
-Podobało ci się?
-Powiedzmy..
-Szefa nie ma, miał jakąś pilną sprawę do załatwienia..
-Więc po co kazałaś mi tu przychodzić do cholery?
-Daj mi łaskawie dokończyć, widział twoje zdjęcie i zgodził się przyjąć cię na próbę.
-Tak po prostu? - nie mogłam uwierzyć w jej słowa, tego najbardziej się obawiałam.
-Czego oczekiwałaś,fajerwerków? Powinnaś się cieszyć bo gdyby nie ja nie poszłoby tak łatwo.
-Dziękuję, bardzo to doceniam..
-Nie rozklejaj mi się tu. - przerwała mi. - zaczynasz jutro, pokażę ci co i jak.
Tylko skinęłam głową na jej słowa, wstałam i udałam się w kierunku wyjścia. Przed budynkiem wyjęłam telefon i wybrałam numer Jade.
-Cześć, mogę mieć do ciebie prośbę?
-Lucy? Jaką?
-Przyjedź po mnie.
-Gdzie jesteś? - jej głos wydawał się być bardzo przejęty.
-Podjedź pod galerię, ok?
-Będę za jakieś 10 minut mała.
-Na razie.
Do naszej galerii było stąd kilka kroków, szybko pod nią dotarłam.
Potarłam ramiona z zimna, wciąż rozglądałam się za czarnym BMW ojca przyjaciółki.
-Hej.. -usłyszałam za sobą głęboki, męski głos.
Stanęłam jak wryta nie wiedząc czy się odwrócić. Kto chodzi po ulicach Sydney o tej godzinie? No tak, przecież ja. Jak widać nie tylko.
Odwróciłam się, widziałam jedynie zarys postaci opierającej się o wyłączoną lampę.
-Jest już ciemno..
-Da się zauważyć. - cicho odpowiedziałam mężczyźnie.
-Co tu robisz?
-To nie twój interes.
-Nie boisz się chodzić tutaj sama? - mężczyzna odepchnął się od lampy i podszedł w moją stronę.
Nie zmieniło to wiele, nadal nie mogłam dostrzec jak wyglądał.
-Powinnam? - odsunęłam się kilka kroków w tył.
Usłyszałam cichy śmiech.
-Czyli jednak. - znów zrobił kilka kroków w moją stronę pozbywając się odległości.
Rozejrzałam się za Jade, gdy usłyszałam piosenkę 50 Cent'a byłam pewna że Jade jest niedaleko. Wróciłam wzrokiem na twarz nieznajomego gdy ten chwycił mnie za nadgarstek.
-Puść mnie - pisnęłam.
W tym momencie Jade zaparkowała mały kawałek za nami,otworzyła szybe.
-Lucy?-powiedziała cicho.
Nie odwracałam się,cały czas patrzyłam na chłopaka.
-Proszę..- szepnęłam.
Chłopak uniósł moją dłoń i pocałował jej zewnętrzną stronę.
-Do zobaczenia, Lucy.. - szepnął.
Zabrałam swoją rękę i szybko podeszłam do auta, wsiadłam.
-Jedź stąd, szybko. - nakazałam Jade.
-Kto to? - zapytała jednocześnie ruszając z miejsca.
-Nikt ważny..i proszę,wyłącz to.
Dostrzegłam jak Jade wywraca oczami, zgodnie z moją prośbą wyłączyła muzykę. Rap był ostatnim gatunkiem muzyki którego chciałabym słuchać.
-Powiesz mi chociaż jak ma na imię? Jest przystojny? - szturchnęła mnie lekko ramieniem i zaczęła się śmiać.
-Chciałabym to wiedzieć. - mruknęłam i wyjrzałam za okno na miejsce w którym jeszcze przed chwilą stałam nie wiedząc co robić. Nikogo tam nie było.
Jade wyraźnie zaskoczyła moja odpowiedź.
-Nic ci nie zrobił?
-Nie, jest dobrze.
-Powinnaś bardziej uważać, gdzie ty właściwie byłaś o tej godzinie?!
-Jutro ci wszystko opowiem, dobrze?
-Mhm - mruknęła. - Ale wypadałoby powiedzieć jakieś "dziękuję", uratowałam ci tyłek.
-Dziękuję, bardzo dziękuję.
-O wiele lepiej.- uśmiechnęła się szeroko.
Podjechałyśmy pod mój dom.
-Widzimy się jutro? -zapytałam.
Dziewczyna skinęła głową.
-Do zobaczenia.- wysiadłam z auta i wbiegłam na klatkę swojego bloku, zaczęłam szukać w torebce kluczy od mieszkania, szybko otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Odłożyłam wszystkie rzeczy na szafkę.
Nie miałam ochoty ani siły na nic więcej tego dnia. Przebrałam się i położyłam do łóżka.
Przypomniałam sobie o mężczyźnie który mnie zaczepił. "Do zobaczenia", to znaczy że jeszcze się spotkamy? Przerażała mnie sama myśl ponownego spotkania z nieznajomym.Pytałam się siebie "dlaczego?", a następnie odpowiadałam "może dlatego, że może się okazać gwałcicielem lub mordercą.". ta druga strona mnie zdecydowanie miała rację.
To nie był odpowiedni moment na rozmyślanie o jakimś dupku, miałam większe problemy. Jutro mam zacząć pracę. To będzie cholernie trudne.

______________________________________________________________

Miesiąc przerwy,no ale cóż,rozdział jest! Przepraszam że zajęło mi to tyle czasu,ale dzisiaj przez pewną osobę aka Connora z Cienia (lof ju misiaczku) spięłam dupę i gotowe! Mam nadzieję że rozdział wam się podoba :)
Kolejna sprawa,przepraszam za obecny wygląd bloga ale spierdoliło mi się tło i nie mam pojęcia jak to naprawić..
Jeśli jest tu ktoś kto robi szablony na blogi to bardzo prosiłabym o kontakt (tt- @MikeAkaMyAngel )
No i ostatnie. Ponoć ktoś chciał aby na twitterze powstało konto z newsami o Killerze, tak więc pytanie: czy chcecie aby takie konto powstało? Jesli tak,piszcie,a konto będzie nawet dzisiaj ;)
to chyba tyle. Obiecuję że na kolejny rozdział nie będziecie czekać miesiąca :)
Love you all x




piątek, 30 maja 2014

Rozdział 3

Tris wyszedł z klubu, usiadłam przy wcześniej poznanym mężczyźnie.
-Drake - nieznajomy podał mi rękę, uścisnęłam ją.
-Lucy - uśmiechnęłam się.
-Napijesz się jeszcze?
-Z chęcią.
Pomału sączyłam alkohol, czułam jak Drake swoim wzrokiem wypala dziury na całym moim ciele.
Podobało mi się to uczucie.
-Chcesz zatańczyć? - zapytał wstając ze swojego krzesła, podał mi rękę.
Wstałam i poszłam za nim na parkiet. Tańczyliśmy do piosenki Timberlake'a. Miałam wrażenie że znajdujemy się w samym środku parkietu, a wszyscy dookoła obserwowali z podziwem nasze ruchy.
Podczas tańca, Drake trzymał swoje ręce na mojej talii przyciągając mnie do siebie. W końcu położył swoje ręce na moich pośladkach, co chwila podciągał moją sukienkę do góry, nie zwracałam na to uwagi i tańczyłam dalej. Przez cały czas miałam przymknięte oczy. Poczułam jak ktoś szarpie moją rękę, momentalnie otworzyłam oczy i odwróciłam się.
-Wracamy do domu. - powiedział Tris ciągnąc mnie w stronę wyjścia.
Nie stawiałam oporu, byłam zbyt pijana żeby chociażby wyrwać mu swoją rękę.
Tristan ciągnął mnie do wyjścia nie zwracając uwagi na mój stan, co chwila potykałam się o własne stopy.

***
Obudziłam się koło dwunastej. Leżałam na kanapie w ubraniach jeszcze z imprezy. Ból rozsadzał moją głowę.
W kuchni stał oparty o blat Tris.
-Czyżby ktoś tu za dużo wypił? - zaczął się głośno śmiać.
-Zamknij się, pęka mi głowa..- powiedziałam rzucając w niego poduszką.
-Bez takich mała, gdyby nie ja..
-Gdyby nie ty bawiłabym się dobrze na tej imprezie. - podniosłam głowę.
-Jakiś facet prawie cię zgwałcił na parkiecie, to nazywasz dobrą zabawą?
-Nie przesadzaj, był całkiem miły..
-W końcu chciał poruchać, nic dziwnego że taki miły.
-Jesteś zazdrosny? - zaczęłam się śmiać.
-Żebyś wiedziała!
Tristan był dla mnie jak starszy brat, nie zdziwiło mnie jego zachowanie na wczorajszej imprezie, bo spodziewałam się czegoś w tym stylu. Mimo że często swoim ojcowaniem psuł mi zabawę, to było kochane, bo troszczył się o mnie jak jeszcze nikt.
-Lepiej się tak nie ciesz, masz rachunki do zapłacenia. - stwierdził trzymając w dłoni jeden z nich.
-Ładnie tak grzebać komuś w rzeczach?
-Ładnie, nie ładnie, jak zamierzasz za to zapłacić?
Wstałam i usiadłam na kanapie.
-Nie wiem.
Co miałam mu powiedzieć? Tris, mogłam podjąć pracę striptizerki ale ją odrzuciłam ponieważ wolę zdychać z głodu?
Gdybym mu powiedziała o propozycji którą złożyła mi Skyler, pewnie kazał by mi w podskokach do niej biec i błagać o tą pracę. Do tego pewnie miałby rację, tak jak ma w zwyczaju.
-Nie wiesz? Lucy czy ty jesteś poważna?!
-Daj mi spokój. - szepnęłam a w moich oczach pojawiły się łzy.
Blondyn usiadł tuż przy mnie i objął mnie ramieniem.
-Nie możesz w nieskończoność liczyć na innych, zrób coś ze sobą.
-Wszyscy ode mnie tego wymagają, nie wiecie jak to jest stracić kogoś kto był wam tak bliski.
-To nic nie zmienia, nadal musisz coś zrobić z tym wszystkim, choćby cię to nie wiem jak bolało.
-Pomożesz mi?
-Chciałbym, ale nie mogę, dla twojego dobra.
Cicho westchnęłam i oparłam swoją głowę o oparcie kanapy.
-Trzymaj się mała.- powiedział Tris i wyszedł z mojego mieszkania.
Myślałam nad słowami przyjaciela. Dla mojego dobra zostawi mnie samą z problemem. Jak mam sobie poradzić kiedy jestem w tym gównie całkiem sama?
Sięgnęłam ręką na stolik po swoją komórkę, weszłam w ostatnio wybrane numery.
-Skyler? Przyjmuję propozycję.

______________________________________________________________
Baaardzo przepraszam za to że musieliście tyle czekać na ten rozdział,nie jest najlepszy, nie jest taki jak chciałam,ale myślę że źle nie jest :) Komentujcie,jeśli chcecie być informowani przez twitter'a wpiszcie się w zakładce "INFORMOWANI".
A! Jeszcze jedno! Ostatnio powstał trailer naszego Killera! Jestem tak cholernie szczęśliwa! Mam nadzieję że trailer spodoba wam się tak bardzo, jak mi. Link podam na końcu notki,możecie go obejrzeć również poprzez wejście w zakładkę TRAILER :)
Jeszcze jedno,od wtorku do piątku (03.06-06.06) będę nad morzem więc rozdział na pewno nie pojawi się w piątek,możliwe że dodam go w sobotę,jeśli nie,będziecie musieli poczekać do kolejnego tygodnia :(
Co tam jeszcze..przepraszam że rozdział jest taki krótki ale mam naprawdę duuużo do zrobienia,obiecuję,że rozdział 4 będzie dłuższy :)
To tyle,papa :)
https://www.youtube.com/watch?v=pxX0-9YzEDk

sobota, 10 maja 2014

Rozdział 2

Weszłam do mieszkania, zdjęłam buty i rzuciłam torbę na podłogę. Powędrowałam do kuchni, burczenie w moim brzuchu nie ustawało. Wyjęłam z zamrażarki zapiekankę i wrzuciłam ją do piekarnika. Dochodziła szesnasta.
Włączyłam radio na całe mieszkanie, leciała jedna z moich ulubionych piosenek Maroon 5 - Misery.
Momentalnie poprawił mi się humor. Tak naprawdę nigdy nie zwracałam uwagi na słowa tej piosenki, chodziło mi tylko o melodię która rwała mnie do tańca. Zaczęłam ruszać ramionami i podskakiwać w rytm muzyki. Mogłam słuchać tej piosenki do końca życia, dawała mi pozytywnego kopa. Przy niej zapominałam o bożym świecie.. oraz o zapiekance.
-Cholera! - Krzyknęłam wyjmując z piekarnika spaloną zapiekankę.
Zaczęłam jeść, przypomniało mi się o propozycji którą złożyła mi dzisiaj Skyler.
Sięgnęłam po torebki po karteczkę z numerem dziewczyny.
Skyler chce mi pomóc. Ona? Mi? Nie wierzę że robi to w dobrych intencjach.
Z drugiej strony, zaproponowała mi pracę, nic więcej. Nie marzyłam o takiej pracy, ale muszę za coś żyć.
Owszem, Skyler jest zołzą, ale nie psycholką, wydaje mi się że raczej nie planuje jak mnie sprzątnąć z tego świata.
Sięgnęłam do tylnej kieszeni spodni, wyjęłam z niej telefon. Wybrałam numer do dziewczyny i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Co ja robię.. - powiedziałam pod nosem rozłączając się.
Odłożyłam telefon i oparłam ręce na stole. Wciąż patrzyłam na telefon.
Praca dla kogoś jak ja nie chodzi ulicą, to mogła być moja pierwsza i ostatnia szansa.
A co jeśli znowu chce mnie wkręcić, ośmieszyć?
-Nie tym razem kochana.. - zgniotłam karteczkę i wrzuciłam do kosza.

Usłyszałam dzwonek do drzwi, zerknęłam przez wizjer - to Tristan.
Otworzyłam drzwi i uścisnęłam przyjaciela.
-Hej słońce. - Tris jeździł rękami po moich plecach.
-Cześć. - odpowiedziałam.
Weszliśmy do mieszkania i usiedliśmy naprzeciwko siebie na kanapie.
-Widziałem cię dzisiaj na mieście. -powiedział.
-Czemu nie podszedłeś?
-Z tego co widziałem nie byłaś sama. Co tam robiła Skyler?
-Lepiej nie mówić, Jade ją zaprosiła, chodziłyśmy po sklepach..
-Poszłaś z nimi na zakupy a gdy chciałem cię wyciągnąć na piwo to nagle nie?
-Daj spokój - wywróciłam oczami.
-To może dzisiaj nam się uda? - szturchnął mnie w ramię. - Jesteś mi to winna!
-Muszę? - zapytałam uśmiechnięta.
-Wygląda na to,że tak.
-Daj mi się ubrać - westchnęłam.
Otworzyłam szafę, wyciągnęłam z niej czarną, sportową sukienkę i jeansową kurtkę. Rozpuściłam włosy i poprawiłam nieco makijaż.
-Jak wyglądam?
-Cholernie seksownie. - podsumował.
-Doprawdy? - uniosłam jedną brew, po chwili oboje zaczęliśmy się śmiać.
Włożyłam na nogi czarne szpilki i wyszliśmy.
-Tak właściwie to gdzie idziemy? - spytałam
-Jeszcze nie wiem. - odpowiedział obejmując mnie ramieniem.

Weszliśmy do pobliskiego pub'u. W całym lokalu było czuć alkohol zmieszany z perfumami obecnych tu dziewczyn. Dookoła migały kolorowe światła, kręciło mi się od nich w głowie, Trisowi chyba to nie przeszkadzało. Większość ludzi była już pijana, było kilkoro trzeźwych osób, ale siedzieli przy barze, więc długo to jeszcze nie potrwa. Przeciskaliśmy się między ludźmi na parkiecie, aby usiąść przy barze.
Zamówiłam przypadkowego drinka, drugiego, trzeciego..
Tristan wypił mniej ode mnie, prawdę mówiąc miałam mocniejszą głowę do picia od niego, i od każdego z kim w życiu piłam.
Sama nie wiem ile wypiłam, ale musiało być tego sporo, gdy tylko coś mówiłam plątał mi się język.
-Chodź zatańczyć. - wzięłam przyjaciela za rękę i poprowadziłam na parkiet.
Tańczyliśmy do jakiegoś gównianego techno, ale byłam już po kilku drinkach, więc nie szczególnie mi to przeszkadzało.
Tris widząc jak potykam się o własne nogi, poprowadził mnie w stronę baru. Tam zamówiłam kolejne drinki.
Gdy on wyszedł do łazienki, usiadł przy mnie jakiś mężczyzna.
-Dobrze się bawisz? - zapytał.
-Mhm - pokiwałam głową.
-Może zamówić ci drinka?
-Nie trzeba, już dość wypiłam.. -zaśmiałam się.
-Nalegam.
-No dobrze, proszę.

Muszę przyznać że mężczyzna był całkiem przystojny, nie koniecznie w moim typie, ale może być. Miał czarne włosy, i o ile dobrze widziałam, zielone oczy.
Był ubrany w jeansy, szarą koszulkę z nadrukiem i czarną marynarkę.

-Proszę. - powiedział podając mi drinka.
-Dzięki.
-Przyszłaś tu sama?
-Skąd to pytanie?
-Ciekawi mnie, czy to możliwe aby tak atrakcyjna dziewczyna była sama.
-Możliwe. - czułam jak moje policzki robią się gorące.
Poczułam na ramieniu czyjąś rękę,odwróciłam się. Stał tam Tris. Wstałam i podeszłam do niego.
-Jeśli się najebię, będziesz mnie pilnował? - zapytałam.
-Pewnie nie.
-Na taką odpowiedź liczyłam.

______________________________________________________________
Mam nadzieję że drugi rozdział wam się spodobał, jeśli tak, komentujcie, to bardzo motywuje :)